czwartek, 26 lutego 2015

Cienka Matka!

Jestem Matką-Cieniasem. Po pierwsze od zawsze boję się bólu i wszelkich zabiegów medycznych, a po drugie, odkąd mam dzieci i na nich ma być robione cokolwiek, ten strach potęguje się do rozmiarów monstrualnych. Być może to jakieś nienormalne, ale nie potrafię tego pokonać! To jest paraliżujące i prawdopodobnie w związku z tym nie powinnam być obecna przy żadnych zabiegach wykonywanych na moich Córkach, bo mogę tylko przeszkadzać.
Jednak sytuacje zmuszają nas do czegoś innego. Na przykład do pobierania krwi Najmłodszej. Ostatnio potrzebne były badania do alergologa, więc morfologia. Bałam się tego badania okropnie, już widziałam Pigułę z taaaaaaką igłą! Ale tutaj zaskoczenie – nie, nie będziemy dziecku urządzać rzeźni, tylko pobierzemy z paluszka. No nie należy to do wielkich przyjemności, ale jest do zniesienia, dla wszystkich. Jedno dziubnięcie, kilka kropli i po sprawie. Płaczu trochę było, ale bez tragedii. Nawet nie wiedziałam, że wystarczy tak mało materiału do badania.
Dzisiaj miała być powtórka. Tym razem już po wizycie u pani alergolog, która wyznaczyła dwa badania na alergie pokarmowe. Wizyta u tej pani to w ogóle osobna historia, może kiedyś do tego wrócę. W każdym razie szliśmy na to badanie z lekką rezerwą, bo że dziecko alergię na dane pokarmy ma, to wiemy, bo reaguje bardzo mocno, ale ok, potwierdzimy.
Wydawało nam się, że jeżeli do morfologii wystarczy dosłownie kilka kropli krwi, to do badania na 2 czynniki alergiczne też wystarczy niewiele. I tutaj pierwsze zaskoczenie – nie, nie, nie będzie pobrania z paluszka, musi być z żyły! No dobra, jak musi, to musi… Choć ja, oczywiście, już byłam spocona. Ale człowiek myśli sobie: ta Pani Piguła robi to codziennie, ma doświadczenie, postara się, żeby było jak najszybciej i możliwie bezstresowo. Ta Pani wie co robi. Rzeczywistość jednak zrobiła nam psikusa, choć w tym kontekście to niewłaściwe określenie. Pani Piguła najpierw nałożyła opaskę uciskową na jedną rączkę Najmłodszej, poszukała żył – nie ma. Sama widziałam – nie było. Nałożyła opaskę na drugą rączkę, szuka żył – nie ma. Widziałam – nie było. Nałożyła na trzecią rączkę… Nie, trzeciej przecież nie ma… Nałożyła opaskę na tą pierwszą, poszukała – żyły się nadal nie pojawiły. Pomacała, ponaciskała. Nic. Więc przeszła z powrotem do drugiej. Maca, maca, ugniata, Mała zaczyna się denerwować, bo trochę to już trwa. Dobra, coś tam wyczuła, będziemy pobierać. Kazała Tacie przytrzymać rączkę, ja też ją mocniej chwyciłam, żeby w niczym nie przeszkodzić Pani Pigule. I zaczęło się. Spodziewałam się, że Mała będzie płakać, to naturalne w takim momencie. I płakała. Wyrywała się. I tak to trwało jakiś czas. Nie wiem, może z pół minuty. Kiedy odwracałam wzrok na strzykawkę, byłam pewna, że będzie co najmniej połowa pobrana. A tymczasem tam nie było nawet kropli. A Piguła kręci tą igłą w małej rączce i grzebie w poszukiwaniu żyły, która jej się straciła (lub której nigdy nie wyczuła raczej). Nie wytrzymałam. Powiedziałam DOŚC! Zresztą mój Mąż bardzo szybko mi zawtórował. No to ona stwierdziła, że małym dzieciom pobiera się krew również z główki. Tak, wiem, to też już przerabialiśmy, kiedy była malutka. I być może nawet byłabym skłonna poddać ją temu zabiegowi, ale nie tej kobiecie. Przez cały czas miałam wrażenie, że ona robiła to na oślep, trafi lub nie trafi… Stwierdziliśmy, że najwyżej Mała nie będzie miała zrobionych tych testów i tyle. A przynajmniej nie teraz, w domyśle raczej – nie tutaj! I wyszliśmy stamtąd.
Dlatego właśnie jestem Matką-Cieniasem. Nie potrafię patrzeć jak moje dziecko cierpi. Może to była moja wina, może nie współpracowałam jak należy, ale cholera, nie dałam rady! Wyszliśmy tak zdenerwowani, że trzyma mnie do teraz, a minęło już kilka godzin.
Nie rozumiem tego w jaki sposób ona chciała pobrać dziecku tą krew z żył, których nie widziała. Czy chciała grzebać aż w końcu trafi?? Jak widzę, że może się nie udać, szukam innych rozwiązań. Czy naprawdę do badań na alergie nie można pobierać z palca?
Na pewno macie jakieś doświadczenia w tym kierunku. Chętnie posłucham, poczytam, dowiem się. Również tego, że spieprzyłam, że trzeba było przetrwać, próbować z tej główki. Może mieliście podobnie, a może wiecie, gdzie takie rzeczy wykonuje się profesjonalnie? A może macie jakieś sposoby na przetrwanie takich sytuacji? Ja wymiękam.

Jednak okazuje się, że jak do kogoś nie ma kolejek, to jakiś powód musi ku temu być….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz