piątek, 24 kwietnia 2015

Dialogi (trochę)prawdziwe

- Puk, puk!
- ...?
- Puk, puk!
- Chyba mi się wydawało...

- Puk, puk!
- ...kto tam?
- To ja!
- Hm... nie, to niemożliwe...

- Puk, puk!
- Kto tam?!
- To ja!
- Przecież... staraliśmy się... robiliśmy wszystko... To naprawdę TY? Nie, to musi być jakaś pomyłka, trzeba to koniecznie sprawdzić.
- Sprawdź! Do zobaczenia!

- I co? Sprawdziłaś?
- Sprawdziłam...
- Cześć, Mamo! Już mogę tak do ciebie mówić, prawda?
- Mamo? No, tak, mamo... ale ja... jak to się stało?
- Mamo, ty mnie pytasz?
- Tak, Ty z tym nie masz za wiele wspólnego... ale... przecież nie tak miało być...
- To znaczy, że się nie cieszysz, że jestem?
- Nie wiem! Ale jak to? Naprawdę jesteś?
- Jestem.
- Ale my nie damy rady!
- Z czym nie dacie rady? I kto WY?
- Ja z Twoim tatą... jeszcze są przecież Twoje siostry!
- Jakieś to skomplikowane. Co to Tata i co to Siostry?
- Wytłumaczę Ci później! Daj mi pomyśleć! Ja nie mogę sobie na Ciebie pozwolić, nie poradzimy sobie!
- Z czym sobie nie poradzicie? Nie dasz rady kochać jeszcze mnie?
- Dam radę! Nie o tym mówię! Zresztą sama nie wiem! Nie, nie damy rady!

- Hej, Mamo! Widzisz mnie? Widzisz? Widzisz?
- Widzę! I oczom nie wierzę!
- Widzisz, mam już prawie centymetr!
- Tak, widzę... i jesteś w pobliżu bardzo niebezpiecznej dla Ciebie rzeczy...
- Czego, Mamo?
- Tego, co miało sprawić, że miało Cię nie być...
- Miało mnie nie być?
- Nie ważne... na razie jesteś bezpieczny... bezpieczna... kim jesteś w ogóle??
- Na razie jeszcze nie wiem, ale w odpowiednim momencie na pewno dam ci znać.
- Jesteś bezpieczny... co ja mówię w ogóle, przecież mi nie zależy, przecież to i tak się na pewno nie uda, poza tym nawet nie powinno! Nie mamy warunków, mamy fajne, poukładane życie, imprezy co tydzień, nowi ludzie, nie chcę, żeby to się kończyło! Nie, nie mam zamiaru się do Ciebie przywiązywać! I nie mów już więcej do mnie!
- To znaczy... że mnie nie chcesz?
- Tego nie powiedziałam! Nic już nie wiem! Nie wiem, co mówię, nie wiem, co mam myśleć! Daj mi spokój!
- Dobrze, poczekam aż się uspokoisz, ale kiedy jesteś taka nerwowa, ja też się gorzej czuję...
- Wiem o tym. Przepraszam... zresztą jakie to ma znaczenie!

- Mamo, Mamo, popatrz, bije mi serduszko!
- Widzę... Jakie to niesamowite... Ty naprawdę jesteś i żyjesz i rośniesz... Jak szybko bije Twoje serduszko! Czy to dobrze? Tak, lekarz mówi, że dobrze... reszta też dobrze. Może jednak to wszystko jakoś się ułoży...

- Ojej, Mamo! Co to było?!
- To tylko lekarka wyciągnęła to, co miało sprawić, że miało Cię nie być. Jak się czujesz?
- Dobrze! Popatrz, macham do ciebie rączką! Fajnie jest mieć rączki i nóżki! Popatrz, co potrafię! Skaczę, obracam się!
- Wspaniale! Jesteś taki dzielny... dzielna... jak mam do Ciebie mówić?? Tak się o Ciebie bałam... Umierałam ze strachu, że coś Ci się może stać...
- To znaczy, że już mnie chcesz?
- Nie mów tak... Chyba od początku chciałam. Tylko okropnie się przestraszyłam...

- Czy musisz mi to robić? Nie wystarczą te wszystkie przeżycia, muszę witać każdy dzień w objęciach z muszlą klozetową?
- Źle się czujesz, Mamo? Przepraszam, to tylko te hormony. Ale dzięki temu mam się dobrze, one mnie chronią.
- Ciebie chronią, a ja umieram tutaj! Jak ja mam chodzić do pracy?! Jak mam funkcjonować i zajmować się Twoimi siostrami?!
- Musisz dużo odpoczywać, wiesz? Ale ja bardzo lubię, kiedy spacerujemy, tak przyjemnie wtedy kołysze.
- Nie mam siły spacerować, źle się czuję. Chcę spać!
- Dobranoc, Mamo!
- Dobranoc... Dziecko...

- Mamo, znów coś się dzieje!
- Wiem, Kochanie, jedziemy do szpitala.
- Mamo, domek mi się kurczy jakoś.
- Wiem, zaraz zobaczymy, czy wszystko w porządku... Proszę Cię, trzymaj się jakoś!
- Staram się, Mamo... ale nie jest za dobrze!
- Bądź dzielny, Okruszku... Bądź silny!
- Mamo, widzisz mnie?
- Ufff, widzę Cię. Pani doktor mówi, że wszystko dobrze z Tobą. Ale z Twoim domkiem nie jest najlepiej.
- Co to znaczy, Mamo? Zepsuł mi się domek? Co będzie jak całkiem się popsuje?
- Nie popsuje się całkiem! Nie może! Nie mogę Cię już teraz stracić! Będziemy teraz wypoczywać. Będziemy leżeć, nie mogę Cię na razie kołysać. Bądź dzielny, proszę Cię! Wszystko się ułoży!
- Dobrze, Mamusiu. Będę się starał, ile mogę.

- Mamo, przepraszam, że nie pojechaliście przeze mnie na wakacje.
- Przestań, to przecież nie Twoja wina.
- Trochę moja, bo jakby mnie nie było, to...
- Cicho, ale jesteś. I teraz jesteś najważniejszy, -sza... kiedy się dowiem, kim jesteś?!
- Chyba już niedługo.
- A na wakacje jeszcze pojedziemy wiele razy, na przykład w przyszłym roku. Ale będziesz wtedy malutką dzidzią... Oby tylko się dobrze skończyło. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym Cię teraz straciła. Twoim zadaniem jest teraz tylko rosnąć i się ładnie rozwijać. Na razie dobrze Ci idzie, za każdym razem jak Cię oglądam, jest Ciebie więcej.
- A jak mój domek?
- Hm... już jest lepiej, więc jutro wychodzimy do domu.

- Mamo, co to za dziwne uczucie?
- Jedziemy samochodem, na mini-wakacje. Tak bliziutko, więc nic na pewno Ci się nie stanie.
- Ale jak tak jedziemy, to ten domek...
- Wiem, wytrzymaj, już niedaleko.

- Mamusiu! Jest niedobrze, bardzo niedobrze!
- O matko, tym razem się nie uda, nie, nie może się udać, przecież to krwawienie jest strasznie obfite. Stracimy to dziecko, nie uda się!
- Mamo, nie denerwuj się, mamo, co się dzieje? Czemu do mnie nie mówisz?
- Jedź szybciej, Kochanie, jedź szybciej! Ja tego nie przeżyję! Co się znowu stało?!

- Mamusiu, patrz, macham do Ciebie, widzisz?
- Tak... jaka ulga... żyjesz... przynajmniej na razie... To niemożliwe, jak Ty to wszystko znosisz? Przecież tyle się wydarzyło, a z Tobą nadal wszystko w najlepszym porządku. Wokół się pali i wali, a Ty trwasz tam tak mocno!
- Bo ja bardzo chcę Cię zobaczyć, Mamusiu!
- Ja Ciebie też, Skarbie, wytrzymaj jeszcze trochę. Za 8 tygodni będą w stanie Cię uratować, jeśli byś się szybciej pojawił na tym świecie. Ale musisz być cierpliwy...

- To Ty?
- Tak, Mamo, poczułaś?
- Tak! Zrób jeszcze raz! Zrób, proszę!
- A masz!
- Dziękuję! Tak wspaniale czuć Twoje ruchy, to niesamowite! Ruszaj się często, żebym wiedziała, że z Tobą wszystko dobrze!

- Jesteś dziewczynką! Trzecia dziewczyna! Tata oszaleje! Hahaha
- A to dobrze? Dobrze, że jestem dziewczynką? Chciałaś dziewczynkę?
- Kochana, po tym wszystkim, co przeszłyśmy jest mi to obojętne. Cieszę się, że jesteś zdrowa, nic więcej mnie nie interesuje! Poczekaj, musimy zadzwonić do Taty z tą wiadomością!

- Mamo, jak długo jeszcze muszę tu być?
- Nie wygłupiaj się, to dopiero połowa! Jeszcze daleka droga przed nami!
- Tu jest nawet fajnie, ale czasem trochę nudno.
- Chodź, posłuchamy muzyki. Ja bardzo lubię muzykę, wiesz? Kiedyś będziesz z nami jeździć na koncerty! Oby tylko było to możliwe...
- Co możliwe, Mamo?
- Nic, nic, Maleństwo.

- Teraz będę Cię częściej kołysać, z Twoim domkiem jest już całkiem dobrze. Będziemy chodzić po Twoją siostrę do przedszkola.
- Lubię spacery! Mam wtedy więcej tlenu i lepiej się czuję! Lubię, kiedy kołyszesz! I lubię, kiedy się śmiejesz! I kiedy jesz słodycze! I kiedy Tata głaszcze po brzuszku!

- Mamo!
- Tak?
- Mamo, ciasno się robi!
- Ohoho, jeszcze ciaśniej będzie! Ale mnie też już jest ciężko... Nie wiem, jak mam wytrzymać jeszcze 2 miesiące... Przecież chyba pęknę!

- Mamo, nie pracuj tyle, jesteś zmęczona i ja też przez Ciebie!
- Idą święta, Córciu, Mama musi ogarnąć ten dom, upieczemy ciasteczka, zrobimy świąteczne potrawy. W święta przyjdzie do nas Babcia i wtedy będziemy odpoczywać.
- Ale nie przesilaj się, Mamo, dobrze?
- Dobrze, dobrze...

- Myszko?
- Tak, Mamusiu?
- Dzisiaj pojedziemy na koncert. Taki jak w zeszłym tygodniu, tylko bliżej.
- Wtedy było fajnie, dzisiaj też będzie?
- Na pewno. Staniemy sobie z tyłu i będziemy słuchać. A potem pogadamy na chwilę z Wujkiem Lipą i innymi i wrócimy do domu.
- Dobrze, Mamo!

Dwa dni później...
- Mamo!
- Ratunku!
- Mamo! Co się dzieje? Mamo, woda wypływa!
- Ratunku! Za wcześnie, zostało jeszcze 7 tygodni! Co teraz! Musimy jechać do szpitala!

- Mamo, ze mną wszystko dobrze, widzisz?
- Tak, widzę! Na szczęście. Ale tych wód jest już malutko... Poradzisz sobie jeszcze trochę? Już niedługo się zobaczymy! Ale jesteś taka maleńka, masz 2 kilo!
- Poradzę sobie, jestem dzielna!
- Wiem, jesteś najdzielniejszą dzidzią na świecie! Musisz tylko przetrwać te 36 godzin i będziesz na świecie. Wytrwaj Kochana, dałaś radę przez te wszystkie miesiące, pokonałaś spiralę, krwawienia, skurcze, musisz dać radę. Wiem, że dasz, bądź dzielna, jeszcze tylko te parę godzin, daj radę!

- Mamo, co oni robią? Mamo, oni niszczą mój domek! Mamo, ratuj! Mamusiu!
- Słoneczko, oni Cię wyciągają z brzuszka, bo inaczej się nie da w naszej sytuacji. Zaniosą Cię do inkubatora i zobaczymy się później. Jak tylko Mama będzie mogła, zaraz do Ciebie przyjdzie. Nie bój się, Mamusia ciągle o Tobie myśli!

- Jakaś Ty mała, jaka śliczna! Udało się!
- Mamusiu! Ratunku! Nie chcę iść z nimi! Chcę do Ciebie!

- Cześć Lenusiu!
- Lenusiu? Kto to?
- To Twoje imię, wybraliśmy jest z Tatą dla Ciebie.
- Nawet ładne. A Tata to ten, który ciągle do mnie zaglądał, jak Ty nie mogłaś? I mówił te wszystkie miłe rzeczy?
- Tak Skarbie, to Twój Tata.
- W końcu jestem przy Tobie, czuję Twój zapach i słyszę Twoje bicie serca. A co to to to? Może spróbuję wziąć do buzi...? Oooo! Pyszne! Kocham Cię, Mamusiu!
- Ja też Cię kocham, moja Córeczko!