Od
czasu do czasu, w sumie dosyć często, pojawiają się na
różnorakich portalach parentingowach tematy – prowokacje. Dotyczą
one zazwyczaj szczepień, chodzików, chust, a już najbardziej
poruszającym tłumy jest temat karmienia piersią.
Zazwyczaj
przechodzą obok tego obojętnie, bo wiem, jak się kończą takie
dyskusje. Padają oskarżenia, zarzuty, inwektywy – bez sensu brać
udział w czymś takim. Ale wczoraj, z jakiegoś powodu, wyraziłam
swoje zdanie, a później szczęka zaczęła mi opadać tak nisko, że
wreszcie zbierałam ją u sąsiada piętro niżej.
Na
początek może trochę „suchych” faktów, które większość z
Was czytała pewnie wielokrotnie, ale jestem zdania, że edukować
trzeba bez przerwy, a powatarzanie jest jedną z najlepszych metod
nauki. Poza tym istnieje również taka możliwość, że ktoś
przeczyta to po raz pierwszy.
Ministerstwo
Zdrowia pisze: „Wyłączne karmienie piersią przez okres
pierwszych 6 miesięcy życia dziecka jest najlepszym rozwiązaniem
dla dziecka i celem, do którego należy dążyć, ale częściowe
karmienie piersią, jak również krótszy czas karmienia piersią
również są cenne. Żaden preparat zastępczy nie ma
tak dobrego wpływu na rozwój dziecka, jak pokarm kobiecy, który
jest najlepiej dopasowany do specyficznych potrzeb dziecka”.1
Zaś
zalecenia Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i
Żywienia
Dzieci
co do zakończenia karmienia piersią są następujące:
„Brakuje
podstaw naukowych pozwalających na ścisłe określenie, kiedy
należy całkowicie zakończyć karmienie piersią. Na podstawie
konsensusu ekspertów sformułowano zalecenie, że po 12. m.ż.
karmienie piersią powinno być kontynuowane tak długo, jak
będzie to pożądane przez matkę i dziecko. W tym czasie
wskazane jest uzupełnianie diety produktami żywnościowymi
występującymi w danym regionie”.2
Podkreśliłam
niektóre kwestie, bo mają one duże znaczenie dla dalszego mojego
wywodu.
A
wracając do dyskusji, w której brałam udział...
Jak
na temat, który był poruszany, było i tak kulturalnie i spokojnie.
Czytałam już bardziej hardcorowe rozmowy, w których padały
nieparlamentarne słowa, które nie przystoją w dyskusji o tematyce
związanej z dziećmi.
Co
mnie ruszyło? Argumenty używane przez mamy, które uważają
długotrwałe (np. 2 lata) karmienie piersią za coś kompletnie
niezrozumiałego i krzywdzącego (tylko dla kogo???).
Zaczęło
się od:
Więc
odpowiedziałam, że normalnie! Bierzesz dziecko i podajesz mu pierś.
Albo ono przychodzi samo i się jej domaga, bo dwulatek już potrafi,
oj potrafi :)
Wydawało
mi się, że jeśli się czegoś nie rozumie, to dąży się do tego,
aby zrozumieć. Podejrzewałam, że tej Pani nie chodziło o
technikę, ale w sumie nie sprecyzowała swojego pytania. Nie wiem
też, czego można nie rozumieć – tego jak można chcieć karmić
tak „duże” dziecko? Że niby co? Zdarzyło mi się nawet
przeczytać gdzieś, że niektórzy dopatrują się w tym podtekstów
seksualnych! Dla mnie to tok myślenia co najmniej chory, ale każdy
ocenia względem siebie... Tutaj akurat takie argumenty nie padały,
co nie zmienia faktu, że do tej pory nie wiem, czego Pani nie
rozumie, a szkoda, bo naprawdę chętnie bym się dowiedziała.
Kolejny
argument brzmiał:
Tak
więc mamy tutaj zarzut, że matka długo karmiąca piersią nie
potrafi pogodzić się z tym, że jej dziecko się rozwija, rośnie,
ma coraz to nowe potrzeby, również żywieniowe. No dla mnie
brednie, przepraszam, ale brednie!
Karmienie
piersią nie ma nic wspólnego z hamowaniem rozwoju dziecka! Na
wczesnym etapie wręcz przeciwnie, a potem staje się czymś tak
normalnym, tak fizjologicznym, że nawet nie przywiązuje się uwagi
do tego, ile ten maluch skończył miesięcy, bo przychodzi ten akt
naturalnie. Ale zastanowiłam się, czy moje dziecko faktycznie nie
jest po tyłach. Co potrafi? Potrafi samo jeść łyżeczką i
widelcem, posiłki płynne i stałe – OK. Potrafi się samo
rozebrać i niektóre części garderoby ubrać (skarpetki ;) ) - OK.
Potrafi się samo załatwiać na nocnik, czasem nawet już nas nie
informując, co powoduje różne dziwne sytuacje, ale to już inna
bajka – OK. W związku z tym jakoś nie wydaje mi się, żebym
specjalnie spowalniała rozwój mojej Najmłodszej. Z mówieniem jest
na razie średnio, ale to akurat nie jest spowodowane karmieniem.
Najstarszą prawie w ogóle nie karmiłam piersią, a ruszyła z mową
dopiero po skończeniu 2 lat, za to Średnia była karmiona 20
miesięcy i w wieku dwóch lat mówiła pełnymi zdaniami.
Jednakże
nie można przemilczeć faktu, że akt karmienia piersią to
doskonałe ćwiczenie aparatu mowy dziecka. Musi się ono bowiem
bardziej wysilić, żeby się najeść niż dzieci karmione z
butelki.
„Sposób
karmienia noworodków i niemowląt ma ogromne znaczenie dla rozwoju
aparatu artykulacyjnego oraz prawidłowego rozwoju mowy. Badania
naukowe wykazują, że dziecko
karmione piersią co najmniej do 8 miesiąca życia ma zapewnione
najlepsze warunki dla rozwoju artykulacji”.3
Zanim
jeszcze zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, bo była to pora niezbyt
odpowiednia do rozmów – 19.30, czyli kąpanie i kładzenie do
łóżka, dostałam kolejny argument przeciw długiemu karmieniu
piersią:
Ten
to mnie już rozłożył na łopatki! Hahaha faktycznie :) dlatego,
że nie chce mi się gotować zdrowych posiłków daję Córce pierś
i nic zamiast oprócz niej. Tutaj, pomijając podejrzenie
ograniczenia umysłowego, trzeba by wytłumaczyć to zdanie jedynie
tym, że ta kobieta myśli, że jak się karmi piersią, to już
niczym innym. Ale przecież tak nie jest! Dwuletnie i starsze dzieci
karmione naturalnie jedzą już normalnie, pałaszują mięso,
warzywa, owoce, a nawet słodycze (sic!) i inne przekąski. Ale czy
jedno przeczy drugiemu? Czy jeśli mogę mojemu dziecku podać mój
pokarm zamiast wody czy słodzonych napojów, a nawet mleka innego
zwierzęcia, to naprawdę powinnam mu go odmówić, ponieważ już
jest „za duże”?! Kto określa, kiedy dziecko jest za duże?
Ktoś, kto o karmieniu piersią nie ma najmniejszego pojęcia i nie
dysponuje absolutnie żadną naukową wiedzą na ten temat? No, na
pewno nie! Mleko kobiece jest żywe, co oznacza, że jest idealnie
dostosowane do potrzeb dzieci w zależności od jego wieku, poziomu
rozwoju, choroby lub zdrowia, a nawet pory dnia!6
I
kolejny „mądry” argument:
Po
pierwsze: chciałabym zobaczyć źródło, które mówi o tym, że w
Afryce nie karmią piersią lub odchodzą od tego. Które to mamy nie
karmią? Te, które mieszkają w lepiankach, czy te, które mieszkają
w krajach ogarniętych wojną? No dobra, trochę stereotypowe
myślenie, ale naprawdę chciałabym się dowiedzieć, skąd ludzie
biorą takie informacje. Może to jest oznaka czytania bez
zrozumienia, bo nie można zaprzeczyć, że „cywilizacja” w
postaci mieszanek mlecznych dotarła również do Afryki, ale nie
wydaje mi się, żeby ta forma odżywiania dzieci zastąpiła
karmienia naturalne. Czy tylko mi się przesłyszało, że Afryka to
w większości skrajnie biedny kontynent? Za co niby te kobiety
kupują swoim maluchom mleko? I to mając swoje własne w piersiach.
Tak, przekonał mnie ten argument... Szczególnie w świetle
informacji, że w niektórych krajach skandynawskich oraz innych
europejskich istnieje zakaz reklamowania mleka modyfikowanego.
W
dalszej części dyskusji było jeszcze porównanie 2-latka „na
piersi” do 4-5-latka ganiającego ze smoczkiem, na które moja
odpowiedź brzmiała:
I
to wszystko w tym temacie.
Ale
najbardziej rozłożył mnie na łopatki ostatni argument:
Co
można odpowiedzieć??????? Po prostu brakuje słów i człowiekowi
wydaje się, że cały ten czas poświęcony na rzeczową (a
przynajmniej starałam się, żeby taka była) dyskusję jest
kompletnie zmarnowany. Jak można tak podchodzić do wychowania
dzieci?? Po co mam się poświęcać, skoro dostanę kopa? Co to w
ogóle znaczy?
Później,
pod prysznicem oczywiście, bo tam się najlepiej myśli, przyszło
mi do głowy, że to wszystko jest po prostu nakręcane, bo chodzi o
kasę! Wiem, że zbytnio odkrywcze to nie jest, ale doszłam do
wniosku, że firmy, które produkują mleko modyfikowane muszą mieć
związek z tymi, którzy kreują taki a nie inny wygląd kobiet.
Czyli, że muszą być zawsze piękne, bez rozstępów, zmarszczek,
ciało musi być jędrne, napięte itd. I ta biedna kobieta w pewnym
momencie musi wybierać, co ważniejsze. Czy karmienie naturalne, ale
może spowodować zmianę wyglądu (i tu się nie będę kłócić,
bo to jest fakt), czy karmienie mieszanką, a skoro jest do kupienia,
to pewnie jest ok (i jest! ale nigdy nie zastąpi matczynego pokarmu)
i zachowanie pięknej figury i jędrnych piersi... Nie wiem, może
jestem już na tyle stara, że pewne rzeczy mi zwisają (hahaha
dosłownie i w przenośni), ale rzecz biustu jest dla mnie nawet nie
drugorzędna. Mam męża, mam dzieci, nie powiem, żebym się
zaniedbywała, ale nie dajmy się zwariować, jesteśmy tylko ludźmi,
nie żadnymi sztucznymi tworami, które muszą być zawsze idealne. I
pewnie, że chciałabym mieć takie piersi, które mogłabym
pokazywać w dekolcie do pępka, ale ich nieposiadanie nie spędza mi
snu z powiek i na pewno nie będzie powodem do nie karmienia lub
skrócenia go.
I
jeszcze jedna ciekawostka: mieszanki mleczne zostały wyprodukowane z
myślą o tych dzieciach, które nie mogą być karmione piersią –
dotyczyło to dzieci osieroconych, dzieci matek, które po porodzie
zaraz musiały wracać do pracy oraz kobiet, które ze względów
zdrowotnych nie mogły podawać swoim dzieciom własnego pokarmu.
Mieszanki te powstały, aby RATOWAĆ ŻYCIE, a nie zastąpić
karmienie naturalne. Na szczęście od tego czasu wiele lat minęło
i dużo się zmieniło w ich składzie, jednakże nigdy one
prawdopodobnie nie dorównają składowi mleka kobiecego. Jednak
biznes zaczął się kręcić, a wiadomo, że na dzieciach biznes
robi się najlepiej.4
5
Dlatego
też wszystkim osobom, które odnoszą się do kobiet długo
karmiących swoje dzieci, chciałabym powiedzieć, aby patrzyły na
siebie, na swoje dzieci i żeby dały już spokój nam, mamom, które
wybrałyśmy tą drogę dla swoich dzieci i siebie. To jest, podobnie
jak w wypadku karmiących mieszanką, nasza sprawa i nic Wam do tego!
1http://www.mz.gov.pl/zdrowie-i-profilaktyka/zdrowie-matki-i-dziecka/karmienie-piersia
2http://www.pedhemat.wroclaw.pl/ptp/files/Standardy_Medyczne_2014_Zalecenia_ywienia_.pdf
3http://dziecisawazne.pl/wplyw-karmienia-piersia-na-rozwoj-mowy-dziecka/
6http://dziecisawazne.pl/porownanie-skladu-mleka-mamy-i-mleka-modyfikowanego/
4http://dziecisawazne.pl/krotka-historia-mleka-modyfikowanego/
5http://dziecisawazne.pl/magda-karpienia-rozmowa-o-mleku-mamy-i-mleku-modyfikowanym/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz