wtorek, 20 stycznia 2015

Z mamą czy z tatą?

Aktualna sytuacja w domu sprowokowała mnie do przemyśleń na pewien temat. Jak już zaczęłam myśleć, okazało się, że temat ma wiele warstw i staje się dość poważny, a przecież nie chcę tu nikogo zanudzać. W związku z tym ograniczę się do wniosków, do których doszłam.
Pytanie: czy to normalne, że mężczyzna – ojciec zostaje w domu ze swoim dzieckiem, podczas gdy jego żona zajmuje się pracą zawodową?
Jeszcze kilkanaście lat temu taka sytuacja byłaby dla otoczenia dosyć, delikatnie mówiąc, zaskakująca. Nie wspominając już o czasach kilkadziesiąt lat temu. Jednakże okazuje się, że wiele się zmienia. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim my, czy może odwrotnie, to my pędzimy, a świat za nami. Kobiety w pewnym momencie powiedziały: DOŚĆ! Chcemy czegoś więcej! Dzieci są cudowne, rodzina jest wspaniała, ale my chcemy mieć coś oprócz tego, chcemy się realizować nie tylko w domu, ale i poza nim! Dodatkowo okazało się, że wypłata mężczyzny niekoniecznie wystarcza na utrzymanie rodziny na poziomie, który pozwala zabezpieczyć coraz to bardziej rozległe potrzeby. Więc może to dobry pomysł, żeby kobieta również zaczęła zarabiać? I, jak wiemy, tak się stało. Nazwaliśmy to wyzwoleniem kobiet – teraz już nie były one przywiązane do domu i obowiązków z nim związanych.
Minęło kilkadziesiąt lat i … zaskoczenie – mężczyźni coraz częściej zostają w domu ze swoimi potomkami. O nie, nie, nie, wcale nie na godzinę, kiedy kobieta musi wyjść do lekarza czy na ploty do koleżanki. On podejmuje przypisane jej przez wieki obowiązki i zajmuje się dziećmi i nie tylko – przygotowuje posiłki, nastawia pranie (obsługuje pralkę i nawet segreguje ciemne od jasnych!), dba o porządek i wykonuje wiele innych czynności niezbędnych dla funkcjonowania domu.
Dochodzi nawet do tego, że państwo reguluje kwestię opieki nad dzieckiem – ojciec otrzymuje najpierw 2-tygodniowy urlop ojcowski, a następnie może korzystać z części urlopu macierzyńskiego oraz całego rodzicielskiego (zauważmy zmianę nazewnictwa!). Przecież kiedyś było nie do pomyślenia, żeby ojciec opiekował się sam długotrwale maleńkim dzieckiem.
Siła stereotypów jest jednak wielka. Czy kiedykolwiek ktoś pyta kobietę, jak znosi psychicznie zajmowanie się długotrwale dziećmi? Wystarczy, że ojciec przez 2 tygodnie opiekuje się swoim chorym dzieckiem, kiedy to żona chodzi sobie do pracy, a już otoczenie martwi się o jego kondycję psychiczną. Nie mówię, że łatwe jest całodniowe przebywanie z zasmarkanym i kaszlącym maluchem – jest trudne, ale jest trudne bez względu na to, czy wykonuje to kobieta czy mężczyzna! Wielokrotnie byłam wyczerpana opieką nad moimi dziećmi, wręcz doprowadzona do łez! Nie wstydzę się do tego przyznać, każdy w pewnych chwilach ma dość i ma do tego prawo. Kropka.
Jak już doszłam do tego w swoich rozważaniach, zaczęłam zastanawiać się nad pewną sprawą. Czy wyzwolenie kobiet i początek okazywania przez nie drzemiących w nich sił, nie doprowadziło do zniewolenia mężczyzn? Czy to, że one stały się silniejsze nie spowodowało, że faceci stali się słabsi? (nawiasem mówiąc, patrząc na niektóre jednostki płci męskiej, ciężko uważać, że tak się nie stało...) Że w pewien sposób mężczyźni nie są zmuszani do podejmowania takich obowiązków? Ale nie! Tak jak kobietę, która nie ma zamiaru być gospodynią domową, mężczyzna nie jest w stanie zmusić do pozostania w domu, tak mężczyzna nie odnajdujący się w tych klimatach, nie zgodzi się zrezygnować z pracy zawodowej na rzecz domu.
I tu dochodzę do konkluzji – na naszych oczach mężczyźni również się WYZWALAJĄ! Wreszcie przestano od nich oczekiwać, aby byli wyłącznie twardzi, odważni i „polujący”. Nagle mogą pokazać, że potrafią być niezwykle delikatni, cierpliwi, czuli i opiekuńczy.
A tak prywatnie, to pamiętam jak przy drugiej córce na szkole rodzenia położna powiedziała, że my, mamy, powinnyśmy oddać ojcom to, co im się należy. Żeby przynajmniej mogli te swoje pociechy wykąpać, pomasować, poprzytulać. I w mojej głowie: „Ale jak to? Przecież to dziecko jest MOJE! Przecież facet nie potrafi robić tego wszystkiego! Dlaczego mam mu oddać te chwile?!”. Muszę przyznać, że wcale nie było to proste, łamanie stereotypów zawsze jest trudne.

Ale nagroda jest wspaniała! Siedzę tu sobie i piszę, a mąż usypia w ramionach Najmłodszą, która stwierdziła, że dwukrotne podanie piersi jednak nie wystarcza, aby mocno zasnąć. 
                            Foto: Margita Foto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz